b

środa, 29 stycznia 2014

Pietruszka - egzotyczne warzywo

Robiąc wianek, będąc w "ludowych" klimatach, przypomniała mi się pewna historia.
Skojarzenie iście "co ma piernik do wiatraka", czyli po mojemu dzisiaj "co ma gęś do pietruszki"

Będąc na obczyźnie miałam ochotę na "naszą" tradycyjną sałatkę jarzynową.
Przepisu nie będę podawała. Myślę, że każdy dom ma swoją receptę.
Są przepisy zmodyfikowane z kukurydzą, niektórzy dodają cebulę albo jabłko, albo jedno i drugie. Ile domów tyle sposobów na tradycyjną sałatkę. A każda "jego" jest ta "najbardziej" :-)


W Niemczech nie widziałam korzenia pietruszki w marketach czy dyskontach, więc wybrałam się na zakupy do znanych tam tureckich " warzywniaków ", gdzie wybór warzyw i owoców jest najlepszy. Tłumaczę czego szukam, nie, nie natki pietruszki ... korzeń ! Pokazuje mi sprzedawca, wielce zdziwiony, że korzenie przy natce są malutkie ... z nich nic się nie da robić.
Więc tłumaczę: szukam korzeń pietruszki, korzeń jest wielkości marchewki.
Sprzedawca okazał jeszcze większe zdziwienie. Nigdy nie widział czegoś takiego.
Zaproponował przejrzenie katalogu warzyw i owoców z całego Świata. Eureka !!! jest korzeń pietruszki :-)) ... teraz sprawa jasna ... trzeba tylko zamówić ... sprowadzić towar ... a mowa cały czas jest o jednym korzeniu :-)) ....
bo więcej nie trzeba do jednej miski sałatki ( przynajmniej według przepisu mojego domu ) ...
koszt kilka euro ...



Jak myślicie ? czy w tej sałatce znalazła swoje miejsce pietruszka ?

Pozdrawiam bardzo !

Wolffianka

niedziela, 19 stycznia 2014

Moje siedmiomilowe kroki

Wszystko zaczęło się od urządzania mieszkania i chęci stworzenia swojego miejsca na Ziemi, miejsca, w którym mogłabym się poczuć bezpiecznie, miejsca, które będzie ciepłe i nastrojowe.
Zaczęłam szukać inspiracji w książkach, magazynach, gazetach wnętrzarskich i w internecie.
Tak poznałam świat blogowy ... wciągnął mnie bez reszty ...
Pomyślałam też bym tak chciała ... ach, żeby mi tylko odwagi wystarczyło ...


Pierwszym krokiem by być bliżej blogowego świata i móc z nim obcować było poznanie Agnieszki z Laurentino i Weroniki z Mojej Doliny. Tak ... to było długie, wesołe spotkanie :-) i twórcze.
i co tu dużo mówić ... Dziewczyny zmotywowały mnie, by zrobić kolejny krok. Założyłam blog.



Dzisiaj już minął rok od mojego pierwszego wpisu. Dzisiaj sama podpowiadam, zachęcam, dzielę się swoim doświadczeniem i cały czas się uczę.
Dzięki nowemu doświadczeniu poznałam wiele ciekawych, ciepłych i kreatywnych ludzi, znalazłam wielką przyjemność w urządzaniu mieszkania i odkryłam pasję tworzenia rzeczy mały i dużych.



Teraz przyszedł czas na kolejny krok ... z pewną nieśmiałością ... i z wielką nadzieją ... z głową pełną pomysłów ... stworzyłam warsztat, by móc się oddać mojej nowej pasji.
Zamykam drzwi od pracowni i nie czuję upływu czasu, nie czuję, że pracuję ... jest mi dobrze.

Dziękuję Wam za miłe słowa jakie dostaję, dziękuję za ten dobry czas, za inspiracje, wsparcie i cieszę się na całe, wszystkie "nowe".




Hurrra jutro poniedziałek ... idę do pracy !!!

Pozdrawiam bardzo, bardzo radośnie i bardzo twórczo :-)))

Wolffianka